Test Marantz NA7004,Cambridge Audio NP30

Odsłuchiwany system:

- źródło: Marantz NA7004,Cambridge Audio NP30, pendrive w formacie FAT32, pliki FLAC.
- wzmacniacze: NAD M3
- kolumny: Paradigm Studio 60 v.5,
interkonekty: Ultralink Discovery
kable głośnikowe: Wireworld Solstice 6

    

Odsłuch rozpoczęliśmy od naszej standardowej listy odsłuchowej, którą zazwyczaj sprawdzamy z nowymi odtwarzaczami sieciowymi lub wolnostojącymi DACami. Pierwszy na warsztat poszedł Cambridge Audio NP30, który pokazał się z niezłej strony w swojej kategorii cenowej. Nieźle zarysowana scena pojawiła się dość blisko słuchaczy, była przy tym stosunkowo szeroka, jednak nie wyróżniała się szczególną głębią. Szczególnie obiecująco wypadło prowadzenie linii basowej w utworze 15 Step Radiohead, a to znakomita rekomendacja dla wszystkich tych, którzy poszukują bardzo dynamicznego źródła. Bas był lekki i sprężysty. Całość wypadła zaskakująco poprawnie jak na tak tani odtwarzacz z tak bogatą ilością funkcji. Warto przypomnieć, że w standardzie otrzymujemy antenę Wi-Fi oraz możliwość przesyłania plików 24bit/96 kHz, ponadto znakomitą, intuicyjną obsługę - dużo lepszą niż w Marantzie NA7004.

Co do wyświetlacza zdania były podzielone - część osób wolała stonowany biały wyświetlacz z Marantza, inni byli zachwyceni mocnym, niebieskim wyświetlaczem z NP30, który w przeciwieństwie do japońskiego konkurenta wyświetla rozdzielczość plików i bitrate radia internetowego.

Po dystyngowanym Brytyjczyku przyszła kolej na samuraja z holdingu Denona i Marantza. Dużo droższy przetwornik cyfrowo-analogowy (od Cirrus Logic) a za nim wyjściowa cena blisko 1,5 krotnie wyższa nie wszystkich przekonała od razu. Owszem, NA7004 pokazał dużo większą detaliczność brzmienia, pokaźniejszą scenę w każdej orientacji i znacznie bogatsze górne pasmo, jednak nie powalił dynamiką. Pojawiły się głosy, że niemała dopłata do Marantza nie jest do końca uzasadniona. To była tylko rozgrzewka. Przyszła pora na pendrajwy od naszych Odsłuchowiczów.

wzmacniacze stereo sklep.rms.pl

Pod młotek poszły gęste formaty 24bit/96khz w postaci plików WAV i sprawy przybrały nieco inny obrót. Posłuchaliśmy nagrań Pata Metheny, Chicka Corea, Metallici i Sepultury. NA7004 zaprezentował piękną muzykalność, głębie sceny, a przede wszystkim zachwycił akustyką, pogłosami - w końcu usłyszeliśmy nie tylko precyzyjnie oddanie dźwięki klawiszy fortepianu, ale także pracę pudła i strun. NP30 z kolei grał swoje poprawnie, z większą precyzją, nadal grając bardziej dynamicznie. NA7004 kontrował znakomitą separacją instrumentów, przy tym obchodził się bezceremonialnie z gorzej zrealizowanymi nagraniami. NP30 wykazał się w takich wypadkach dużo łagodniejszą naturę szanując gorsze nagrania, co predysponuje go do słuchania stratnych formatów oraz radia internetowego. Generalnie NP30 wykazał równiejszy charakter, zaś NP7004 okazał się bardziej predysponowany do pracy z gęstymi formatami, w których pokazał wszystkie możliwości. Oba dysponują jasnym "cyfrowym" brzmieniem, dość odległym od klasycznego, analogowego brzmienia. Ciekawym zabiegiem mogłoby być spięcie obu źródeł z kilkoma lampowcami.

Odsłuchy pokazały nie tylko różny charakter brzmieniowy obu odtwarzaczy sieciowych ale także odmienne zastosowanie. NA7004 został pomyślany jako kompletny i klasyczny element droższego zestawu hi-fi, który miałby w pełni zastąpić odtwarzacz CD średniej klasy. NP30 jest produktem przeznaczonym do tańszych, budżetowych zestawów z szerszym zastosowaniem multimedialnym. Oferuje zrównoważoną jakość przy bogatszej od NA7004 funkcjonalności sieciowej (WiFi w standardzie). Dlatego pierwszorzędnie sprawdzi się także jako transport w droższych zestawach stereo wyposażonych już w wolnostojący DAC.

Weź udział w dyskusji na naszym forum: Forum.rms.pl.