PD-S10 to przenośny samograj, który swoim designem jako żywo przypomina pierwsze playery HiFiMANa, a w szczególności HM801.
Inaczej niż pierwszy player dr Fang Biana z 2008 roku PD-S10 nie został wyposażony w przetworniki Burr-Brown. Międzynarodowy koncern postawił sprawdzoną kość ESS SABRE ES9018C2M, która obsługuje wszystkie gęste pliki, o jakich potencjalny klient może sobie zamarzyć. Dlatego Onkyo bez problemu deklaruje obsługę DSD do 5.6MHZ (DSD256), MQA, oraz standardowe „skromne” 192kHz i 32 bity dla FLAC i WAV. Wszystkie sygnały cyfrowe przetwarzane są w 32 bitowej domenie cyfrowej, a więc player dokonuje po drodze upsamplingu lub resamplingu.
Pliki pomieścimy w dwóch slotach pamięci, maksymalnie po 256GB każdy. Pamięć własna to skromne 16GB dorzucone od producenta na dobry początek audiofilskiej przygody. Odtwarzacz ma w pełni zbalansowaną ścieżkę sygnałową z oddzielną płytką drukowaną.
Umieszczono na niej wzmacniacze operacyjne ES9601K, kustomowe polimerowe kondensatory o dużej pojemności i wysokim napięciu wyjściowym. Poza standardowym regulatorem natężenia dźwięku (który jest wg producenta zabezpieczony przed wstrząsami podczas noszenia) Onkyo oferuje trzy stopniowy suwak regulujący wzmocnienie – Low / Normal / High dla słuchawek o zakresie impedancji od 16 do 600 om.
Podłączać możemy przez standardowe 3.5mm wyjście lub zbalansowane 2.5mm. Zabrakło więc nowego standardu Sony – 4.4mm.
W kwestii multimediów Onkyo oferuje praktycznie wszystko: dwuzakresowe Wi-Fi, Bluetooth z czwórką na początku, pracę w USB/OTG z Androidem, Deezer, Tidal. Zaskakująco pozytywnie wypada czas działania – wg producenta ma to być nawet 15 godzin.