Automatyzacja i robotyzacja wciąż postępują przejmując kolejne zadania człowieka. Ale czy ktoś pomyślałby o potrzebie algorytmizacji sztuki? Okazuje się, że tak, albowiem gdzieś w świecie swoją muzyką cieszy robot, który pokonał człowieka podczas koncertu w Pekinie.
Podczas koncertu, włoski pianista Robert Prosseda wystawił pod publiczny osąd swoje umiejętności pianistyczne w zderzeniu z zaprogramowanym, grającym robotem-pianistą. Publiczność mogła usłyszeć utwory Fryderyka Chopina, Ludwika van Beethovena oraz Ferenca Liszta. Co się okazało? Robot wygrał w większości kategorii, ustępując człowiekowi jedynie w płynności i ekspresji. I rzeczywiście, właśnie oddanie muzycznych emocji będzie najtrudniejszym elementem do pokonania dla programistów tego typu urządzeń.
Należy też z przymrużeniem oka podkreślić, że elektroniczny grajek miał nieco ułatwioną „robotę”: ten bowiem posiada 55 palców, to o 45 więcej niż profesjonalny pianista, który musi dłońmi biegać po klawiaturze zmieniając kolejne rejestry.
Czy automatyzacja sztuki: opery, malarstwa czy teatru, to dobry krok? Na pewno ciekawa nowinka, ale chyba jednak dziś wszyscy wolimy oglądać na deskach scen całego świata prawdziwych artystów z krwi i kości. Bo przecież w sztuce chodzi o emocje, których sztucznie zaprogramowana postać nie jest (jeszcze?) w stanie oddać.
Źródło zdjęć: http://www.globaltimes.cn