Streaming generuje aż 46,9% udziału w światowych przychodach w branży muzycznej, nie dziwne więc, że zaczyna dyktować warunki na swoich własnych zasadach. Wiemy, że wzrost popularności serwisów strumieniujących znacznie zmniejszył zjawisko piractwa nielegalnych plików muzycznych, dziś jednak widzimy również te negatywne skutki popularyzacji Spotify i podobnych aplikacji, szczególnie dla jednego gatunku muzycznego. Jakiego?
Spotify, Tidal, Deezer czy Amazon Music nie tylko zmieniły sposób, w jaki słuchamy muzyki czy sposób, w jaki artyści zarabiają na swoich płytach. Streaming stworzył również nowe, nieznane dotąd podejście do tworzenia kolejnych piosenek.
Okazuje się, że algorytmy Spotify, są najbardziej dopasowane do trendów i schematów znanych z piosenek muzyki pop, która dziś w ponad 50% odsłuchiwana jest właśnie za pośrednictwem serwisów streamingowych. W opozycji do tego wyniku stoi muzyka… klasyczna. Dzisiaj tylko około ¼ odsłuchów tego gatunku muzycznego odbywa się za pomocą Spotify czy Tidala, ustępując miejsca bardziej klasycznym nośnikom: winylom czy płytom CD.
Z czego to wynika? Powodów jest wiele, a jako jeden z nich, z pewnością należy wymienić łatwość wyszukiwania utworów, a właściwie wyszukiwarki same w sobie, nieprzystosowane do specyficznych opisów muzyki klasycznej. Podczas gdy piosenki pop czy innych „popularniejszych” gatunków muzycznych opisać można jedynie nazwą utworu, wykonawcą i ewentualnie tytułem albumu, tak większość klasyki opisuje znacznie więcej metadanych: numer części, opus (czy inne oznaczenia numeryczne specyficzne dla kompozytora), dyrygent orkiestry, być może nawet soliści, rok nagrania… przykłady można mnożyć. A samo wpisanie w wyszukiwarkę „Beethoven V Symfonia” zwraca długą listę pojedynczych utworów, albumów i playlist, w których nie tylko laikom, ale i bardziej doświadczonym słuchaczom często niełatwo jest się połapać.
Drugim poważnym problemem, niejako spychającym muzykę klasyczną w kąt, jest sposób, w jaki zaprojektowane zostały algorytmy Spotify. Platforma ma w zamyśle podrzucanie nam coraz to nowych piosenek, aby utrzymać słuchaczy na bieżąco z trendami, które zmieniają się w mgnieniu oka. Muzyka klasyczna ma jednak inną specyfikę – hity „starzeją się” w inny, chciałoby się rzec bardziej szlachetny sposób – w końcu większość najbardziej rozpoznawalnych utworów ma dziś 200-300 lat!
Inne jest też podejście tych, którzy lubują się w muzyce klasycznej. Nie chodzi im o słuchanie najnowszych wydań, a o muzykę, której dotąd nie odkryli. Prawdziwe perły, nagrania, których nikt wcześniej nie słyszał – a stanowi to dokładną odwrotność działania systemu poleceń muzyki opracowanego przez Spotify (o tym, jak Spotify poleca utwory w playliscie Discover Weekly pisaliśmy tutaj).
Kolejnym z problemów jest system rozliczania się Spotify z artystami. Powszechnie wiadomym jest, że zielony gigant wypłaca artystom odpowiednią kwotę po przesłuchaniu co najmniej 30 sekund pojedynczej piosenki. Jak więc porównać generowane przez streaming zarobki pierwszej lepszej gwiazdy pop, której typowy utwór trwa około trzech minut, z twórcami muzyki klasycznej, która zwykle jest o wiele dłuższa (nawet 40-60minut)? Ile piosenek Britney Spears przesłucha w ciągu godziny przeciętny słuchacz, a ile części sonaty Handla uda się odtworzyć w tym samym czasie? No właśnie…
Co więcej, sposób wypłat Spotify jasno zdefiniował nowy trend wśród popularnych artystów – jak pokazują badania, nowe utwory są coraz krótsze! Specjaliści z Quartz przestudiowali dyskografię rapera Kanye West i na podstawie jego trzech ostatnich krążków zauważyli, że 10. utwór na każdej kolejnej płycie zaczyna się w coraz wcześniej. Tendencję tę widać również przypatrując się utworom z listy Billboard Hot 100 – ich długość na przestrzeni 5 lat skróciła się średnio o 20 sekund (z około 3:50 do 3:30).
Według doniesień, Spotify zdaje sobie sprawę z problemu, jednak jego rozwiązanie okazało się mniej priorytetowe niż wprowadzenie do aplikacji podcastów czy kontroli głosowej. A chociaż Spotify jest niezaprzeczalnym liderem streamingu, w grze wciąż pozostaną inne aplikacje zamknięte na problem muzyki klasycznej.
Problem zauważyła firma Primephonic, która poświęciła 1,5 roku na skatalogowanie wszystkich dzieł muzyki klasycznej dla łatwego wyszukiwania w rozwiązaniach streamingowych. Wykupywanie przez słuchaczy kolejnego abonamentu do alternatywnej aplikacji służącej do odsłuchu jedynie muzyki klasycznej wydaje się być utopią jej twórców, dlatego zdejmując z nosa różowe okulary sam właściciel Primephonic mówi o tym, że liczy na wykupienie opracowanych algorytmów i rozwiązań przez Spotify lub innego giganta.
Jedno jest pewne – streaming rośnie w siłę i nie ma zamiaru odpuszczać. Czas jednak podjąć odpowiednie kroki, by odpowiadać na zapotrzebowanie nie tylko fanów najnowszych hitów, ale i tych, którzy lubują się w mniej popularnych gatunkach.