JBL J55a test, recenzja, opinie


JBL jest marką powszechnie znaną i rozpoznawalną. Słynne pomarańczowe logo nie potrzebuje żadnego przedstawienia nawet dla osób będących całkowicie poza zainteresowaniem branży audio-video. Potwierdza to fakt, że pracuję w tym biznesie już kilka ładnych lat i pierwszym pytaniem jakie pada, gdy już wspomnę gdzie pracuję: No no, kolumny "jotbeela" i tego typu rzeczy, tak? Otóż można swobodnie stwierdzić, że JBL w pewien sposób zrewolucjonizował rynek kina domowego oraz domowego audio na całym świecie. Panom z Harman Group to nie wystarczało, zatem wzięli się za segment portable, a konkretnie słuchawki. I chwała im za to, ponieważ po raz kolejny pokazali, że jak już się za coś zabiorą to robią to z pasją i zaangażowaniem.  




JBL J55a - test, recenzja, opinie
Autor: Redakcja RMS.pl Zanim przejdę do sedna sprawy, naszego głównego bohatera tego tekstu - JBL J55A, pragnąłbym najpierw wspomnieć o pierwszym modelu słuchawek JBL'a jaki wpadł mi w ręce po czym niezwłocznie go zakupiłem. Mam tu na myśli model ON EAR, znany bardziej jako JBL J03B. Niewielkie, niedrogie słuchawki nauszne, dedykowane do urządzeń przenośnych, które nota bene, bardzo się polubiły z moim iPodem, i od tamtej pory stanowią nierozłączną parę. Solidność konstrukcji słuchawek w cenie 139 zł powala. Odpowiedniki konkurencji zaczynają się dopiero od około 299 zł.   Pomyślałem. No tak, zapewne wypuścili jeden tańszy model by skusić nabywcę do zakupu kolejnych droższych, gdzie zapewne już takiego efektu nie będzie. Jakże błędne założenie po raz kolejny obrałem (przyp. Recenzja Sennheiser HD201). Cóż, błądzić jest rzeczą ludzką.    

Pierwsza podstawowa rzecz jaka rzuca się w oczy - opakowanie. Przysięgam, jeszcze nigdy nie widziałem tak solidnie zapakowanych słuchawek w przedziale cenowym w okolicach 300 zł. Rewelacja! Solidny karton, profilowane, plastikowe wnętrze uniemożliwia uszkodzenie słuchawek w jakikolwiek sposób. Dodatkowo otrzymujemy w zestawie etui na słuchawki z widocznym, szykownym logo marki JBL.   JBL 55 występuje w trzech wersjach nieznacznie się od siebie różniących. Mianowicie JBL J55 - standardowe słuchawki, oraz dwie kolejne z dodatkowymi, magicznymi literami "A" oraz "I" na końcu symbolu. Generalnie nie oznacza to nic innego jak kompatybilność odpowiednio z urządzeniami z zaimplementowanym oprogramowaniem Android oraz IOS. Oczywiście wersje, nazwijmy to umownie - rozszerzone, posiadają umieszczony na kablu mikrofon oraz pojedynczy przycisk od odbierania rozmów telefonicznych. Przycisk ów również służy do wyciszania mikrofonu podczas prowadzenia rozmowy. Niestety brak tu regulacji głośności co może być uporczywe przy dłuższym użytkowaniu. Z kolei podczas odsłuchu pojedynczym kliknięciem pauzujemy odtwarzanie, a szybkim podwójnym włączamy kolejną pozycję z listy - ta funkcja nie wiedzieć czemu nie jest uwzględniona w instrukcji obsługi. Oczekiwałem troszkę większej funkcjonalności, ale cóż.

   

Mikrofon sam w sobie spisuje się wyśmienicie. Postanowiłem go przetestować dzwoniąc do kolegi z pracy, który przy kończeniu rozmowy został oświecony, że rozmawialiśmy przy użyciu JBL J55A z mojej strony. Stwierdził on, że w życiu nie pomyślałby że dzwonię korzystając z zewnętrznego mikrofonu - jak to określił - dźwięk kryształ. Sam również słyszałem kolegę perfekcyjnie. Zatem ten etap zdecydowanie zaliczamy dla JBL'a.   Słuchawki są solidne. Nie jest to szczyt możliwości technicznych, ale ostatecznie to produkt budżetowy graniczących w okolicach 300 zł. Duże zaufanie budzi rewelacyjny przewód o płaskiej konstrukcji. Wydaje się być bardzo solidny i ciężki do przełamania nawet dla osób mnie dbających o swoje nausznice. Dodatkowo jest wymienny, zatem jeśli już się komuś uda go uszkodzić to wystarczy nabyć nowy i nie ma potrzeby przelutowywania wtyku jack, co jak wiemy jest najczęstszą usterką w słuchawkach mobilnych.   Martwi mnie nieco firmowy system składania słuchawek Folding-Axis. Nie proponowałbym korzystania z niego zbyt często. Fakt, słuchawki wyglądają solidnie i takie dają wrażenie, aczkolwiek zawsze mechanizmy ruchome mają tendencję do rozchodzenia się i na końcu możemy mieć problem w postaci wiotkich, niewygodnych słuchawek.

   

Nausznice są wykonane z bardzo dobrej jakości syntetyku, pałąk mógłby być nieco solidniejszy, ale postrzegam to trochę z przymrużeniem oka zważywszy na cenę JBL J55A - konkretnie ten model trafił do mnie do testu.   Wrażenia odsłuchowe pozostają na wysoki poziomie. Tak. Zdecydowanie mogę tak stwierdzić. Aczkolwiek! Spodziewałem się potężnego basu, ogromnej dynamiki i podkreślonych skraj pasm, zważywszy na zwyczajowe brzmienie marki JBL. Słuchawki testowałem na trzy sposoby. Telefon komórkowy (oczywiście bazujący na Androidzie), komputer stacjonarny oraz rozbudowę drugiego zestawienia o dodatkowy DAC, a mianowicie Hifiman HM101, urządzenie już powszechnie znane i chwalone.   Wracając jednak do brzmienia. W każdym zestawieniu słuchawki bardzo mnie zaskoczyły. Zamiast rockowego szału zauważyłem w dźwięku bardzo ciepłą, stonowaną barwę. Proszę Państwa, otóż jestem w stanie stwierdzić, iż JBL J55A są to słuchawki kapitalne do jazzu i wszelkiego jego odmian. Miękki ciepły bas, dopieszczona, uwypuklona średnica oraz (pozytywnie) nie ostre wysokie rejestry o tym świadczą. Stwierdzenie nieco ryzykowne, ale słuszne - namiastka lampowego brzmienia w komórce. Przed wygrzaniem słuchawek dźwięk wydaje się być przytłumiony, jakby coś nas jeszcze dzieliło pomiędzy uchem, a słuchawką, lecz po wygrzaniu ten irytujący mankament zanika.    

Oczywiście w przypadku telefonu komórkowego jakość była najsłabsza, ale niczego innego przecież się nie spodziewałem. Generalnie najsłabiej wypada góra oraz wysokie sekcje średnicy. Z drugiej strony zawsze możemy to nieco poprawić odpowiednio equalizerem. Przy szybszych utworach z kolei nie brakuje dynamiki, co jest pozytywną odmianą w przypadku podłączenia słuchawek pod telefon.   Duże zaskoczenie nastąpiło dopiero po podłączeniu do PC. Wyprzedzam od razu pytania co do mojego komputera. Otóż nie, nie mam super kolosa zbudowanego w oparciu o PC Audio. Jest to zwykłe stacjonarny DELL z linii Vostro - tak by była jasność. Żadnych specjalistycznych kart dźwiękowych i innych wodotrysków. Mimo wszystko JBL spisał się świetnie! Wracając do tego co pisałem wcześniej o gatunku muzycznym, w którym moim zdaniem słuchawki się spisują najlepiej. Rock, heavy metal, próbowałem nawet rave'u. To wszystko brzmi jak najbardziej dobrze. Jednak ja zostałem oczarowany dopiero po odpaleniu takich utworów jak "Mercy, mercy, mercy" od Cannonball Adderley Quintet, a płytę Johna Coltrane'a "My Favourite Things" przesłuchałem do końca. Dźwięk płynął, nie chciało mi się przełączać, ściszać, poczułem kompletnie odprężenie po całym ciężkim dniu.

"Pomarańczowe" słuchawki, jak już wspomniałem wcześniej, również przetestowałem przy mocniejszych brzmieniach. Otóż, spisują się kapitalnie też przy muzyce elektronicznej, rocku oraz nurocku. Dźwięk jest bardzo dynamiczny. Niskie rejestry nie są ospałe i przykuwają dynamiką. Dzięki dokładnej średnicy żwawsze gatunki muzyczne wypadają podczas odsłuchu bardzo zadowalająco. Przy muzyce elektronicznej mogłoby być nieco więcej "na wysokości", aczkolwiek nie każdy preferuje tak ostre granie i to jest właśnie produkt dla tych odbiorców. Aż szkoda, że nie nadają się one na siłownie, ponieważ odsłuch Prodigy na nich przy treningu to byłaby czysta przyjemność. Lekkim minusem była nieco mała selektywność instrumentów i detali, z czym jednak się uporałem po tym jak przypomniałem sobie o obecność w szufladzie mojego magicznego cuda do testowania niedrogich słuchawek na PC-cie, a konkretnie chodzi mi o HiFiman HM101.

Po raz kolejny stanowił rewelacyjne uzupełnienie tanich słuchawek, które daje dodatkowy bodziec oraz motywację do lepszej i precyzyjniejszej gry. Rozumiem, że sam DAC kosztuje prawie tyle co słuchawki, ale co poradzić jeśli po prostu warto? Nic. Po prostu zalecam liczyć z jego zakupem od razu albo w dniu zakupu słuchawek już planować dzień, gdy go dokupimy.

słuchawki nauszne sklep rms.pl

Pisząc ten tekst słucham właśnie Chet'a Bakera i coś mi podpowiada, że tego artysty również nie przełączę póki płyta się nie skończy. Za 30 minut powinienem wychodzić na umówione spotkanie ze znajomymi i już wiem, że się spóźnię. Rozumiem, komuś może się wydać ze rozlewam się tutaj nad słuchawkami za 300 zł jakbym pisał co najmniej o topowym HiFimanie albo Sennheiserze, ale uwierzcie... JBL J55  w połączeniu z HM101 są słuchawkami dla kogoś kto kocha ciepło i jazz. Ja wliczam się osobiście do grona tych osób i jestem w stanie docenić produkt z tak niskiego segmentu cenowego, gdy na co dzień słucham muzyki, można rzec, na zestawach referencyjnych.

Gorąco polecam ten produkt. Po raz kolejny coś niepozornego sprawiło, że jestem w stanie uwierzyć, iż branża audio i nawet tak zwani popularni producenci są w stanie nas mile zaskoczyć.  
Cena i specyfikacja JBL J55a




 

<