Astell&Kern AK120 - testy, recenzja, opinie


Niezwykła rozdzielczość, przejrzystość i delikatność przy zachowaniu jednoczesnej powściągliwości – tutaj granie odpowiada wyglądowi w 100%. Pewny wybór dla miłośników czystego, super-rozdzielczego, kryształowego wręcz grania, elektronicznego, wielkich składów orkiestrowych, i wszędzie tam, gdzie liczy się powściągliwość emocji, z dużą dawką szlachetności i dystansu.  


Wygląd/wykonanie: prosta i oszczędna forma celująca w miłośników designu skandynawskiego. Nie ma tu nic ponad niezbędne minimum. Wykonanie perfekcyjne, niczym odlany z jednego kawałka szlachetnego stopu metali. Wbije każdy gwóźdź, ale zdecydowanie szkoda porysować obudowę.

Funkcjonalność: minimalistyczna, brak equalizera, wyjście słuchawkowe i liniowe, micro usb oraz łącze optyczne! Ciekawostka to łączność Bluetooth, ale bez ładowarki sieciowej bez większej wartości. Na koniec dnia i tak wylądujecie z kablem USB pod komputerem.

Wygoda użytkowania: wyświetlacz niestety dotykowy, sytuację ratuje analogowe pokrętło oraz przyciski sterujące utworami w katalogu. Do tego brak ładowarki, czyli reasumując jeden punkt do tyłu.

Odsłuch dokanałowy (RE-400): niezwykła klarowność dźwięku rzuca się od pierwszych taktów Not too late Norah Jones. Kryształowy wręcz śpiew wokalistki, sprężysty i krótki bas, krótko wybrzmiewające dźwięczne, niezwykle bogate w harmoniczne pianino. Największe wrażenie robi panowanie nad przełomem niższej średnicy i basu – gitara akustyczna Lauren Hill z albumu Unplugged nie zdradza ani milimetra podbarwienia czy utraty kontroli, którą dało się usłyszeć w szaleńczo grającym HM-601LE. Żaden dźwięk nie brzmi ani milisekundy dłużej niż jest potrzeba. Balans tonalny oscyluje wokół perfekcyjnego, brzmienie jest powściągliwe, chłodne, analityczne – elektronika Roberta Milesa wznosi się na wyżyny, każdy elektroniczny sampel zyskuje na niespotykanej nigdzie szlachetności, bas zyskuje zdecydowanie lepsze proporcje dominuje nad resztą pasma, prowadzi je, ale nigdy nie zakrywa, dezinformuje. Nie ma tu dziury, jaka pojawiała się w przypadku odsłuchu w przypadku tańszych odtwarzaczy. Odsłuch dobrze zrealizowanej muzyki elektronicznej na Astellu to przyjemność granicząca z nirwaną... Z kolei Led Zeppelin rozczarowuje – to nie ta jakość pliku jakiej oczekuje koreański maestro – on pracuje tylko z najlepszymi. Co innego koncert Bacha od HDTracks – jeśli nie wiedzieliście, że w nagraniu słychać odległość instrumentów od mikrofonu to pora ją usłyszeć, zmierzyć w metrach, centymetrach, milimetrach, przejść się po sali koncertowej, rozsiąść w najlepszym rzędzie.

Odsłuch nauszny (HE-300): pierwsze co zdradza odsłuch nauszny to pewne ograniczenia mocowe AK120. Skala głośności kończy się szybko i sprawnie, pomimo to nie ma sensu doszukiwać się żadnych przesterowań. Koncert Bacha pokazuje znakomite dociążenie wysokich tonów – nie ma tu zwiewności, jest zimna perfekcja zarówno na poziomie makrodynamiki jak i mikrodetali. Nigdy nie grają same struny – zawsze idzie za nimi podźwięk pudła, który buduje akustykę, przestrzeń, poczucie wielkości sali – niespotykane uczucie obecności w innym miejscu i czasie. AK120 robi coś czego nie potrafi absolutnie nikt – za pomocą instrumentów i wokali projektuje wielkość i kształt sali nagrań. Pięknie wypadł Nick Cave i jego Jubilee Street, szczególnie góra pasma, każde stuknięcie pałeczek, brzęknięcie dzwonków, piśnięcie gitary, szarpnięcie strun akustyka. Nick zyskał niebywały autorytet, wyszedł przed szereg swoich muzyków, zawodził z nostalgią, dmuchał w mikrofon świeżym papierosem i wczorajszą whisky. Szarość zyskała milion odcieni, aż do finałowych pasaży, gdzie drapieżna gitara, rozmarzone smyczki i zachmurzony chór długo zawodziły po wyjściu Cave'a ze studia.

słuchawki nauszne sklep rms.pl

Podsumowanie: niezwykła rozdzielczość, przejrzystość i delikatność przy zachowaniu jednoczesnej powściągliwości – tutaj granie odpowiada wyglądowi w 100%. Pewny wybór dla miłośników czystego, super-rozdzielczego, kryształowego wręcz grania, elektronicznego, wielkich składów orkiestrowych, i wszędzie tam, gdzie liczy się powściągliwość emocji, z dużą dawką szlachetności i dystansu.

Plusy: wygląd i wykonanie bezsprzecznie najlepsze w całym teście powalająca rozdzielczość i przejrzystość dźwięku, idealny balans tonalny szlachetne bogate w smaczki brzmienie, cudownie bogato wybrzmiewające pianino długi czas pracy na baterii, może uda się słuchać nawet dwa dni bez ładowania niesamowite oddanie akustyki pomieszczeń, ich wielkości, absolutny brak podbarwień Minusy: powściągliwa akustyka instrumentów szarpanych mógłby mieć więcej mocy dotykowy wyświetlacz, brak ładowarki sieciowej, przeciętny czas ładowania wymaga perfekcyjnych jakościowo nagrań

<