HiFIMAN HM-901 - testy, recenzja, opinie


Kieszonkowy gramofon analogowy na karty elektroniczne z plikami cyfrowymi, szokujący wzmacniacz dźwięku zamknięty w małym pudełku, oferuje potęgę audiofilskich systemów stereo za grube setki tysięcy złotych. Przeraża umiejętnością wydobywania dźwięku ze zwykłych plików MP3.  


Wygląd/wykonanie: pancerne wykonanie, dobry rozdzielczość wyświetlacza, super minimalistyczne menu.

Funkcjonalność: Przełącznik HD/Vintage dla zmiany barwy dźwięku. Jako jedyny w teście posiada unikalną możliwość wymiany modułów wzmacniacza, co pozwala na użycie nawet zbalansowanego wzmocnienia, spotykanego w dużych urządzeniach stacjonarnych. Nie zapomniano o wyjściu liniowym dla wzmacniaczy oraz wyjściu cyfrowym – ale w tym wypadku raczej jest ono niepotrzebne.

Wygoda użytkowania: Pełna obsługa za pomocą klasycznych klawiszy i super wygodnego kółka przypominającego jako żywo produkty Apple. W komplecie ładowarka sieciowa – uniezależnia od komputera i wydatnie skraca czas ładowania, który jest rekordowo krótki na tle innych audiofilskich urządzeń.

Odsłuch dokanałowy (RE-400): Odsłuch elektroniki Roberta Milesa stawia sprawę prosto – mamy tu potężny bas niczym z Sony, balans tonalny i detaliczność z AK120, większy rozmach i zdecydowanie bogatsze, żywsze niż w AK120 barwy, czyli to co decyduje o emocjonalnym odbiorze muzyki. Wysokie tony są super rozdzielcze, przestrzenne, malują nieskończone przestrzenie i mienią się tysiącami barw. Empetrzy z Daft Punk potwierdza, że HM901 nie ma słabych punktów muzyce elektronicznej oraz odtwarzaniu ubogich w informacje plików cyfrowych. To co wyciska z syntezowanych wokali Daft Punk jest mistrzostwem świata – każde celowe zniekształcenie, zsyntezowanie dźwięku jest widoczne jak na dłoni. HM901 otwiera oczy na szczegóły, których na innych urządzeniach po prostu nie było. W którymś momencie słychać, że dokanałówki za 400zł to ewidentnie wąskie gardło dla tego hi-endowego czołgu.

Pianino w utworze Norah Jones brzmi jak gdyby stało po prostu obok. Dźwięk jest tak niewymuszony, wielobarwny, niebywale relaksujący, analogowy, bliższy temu co słyszymy z gramofonu, a nie z plików komputerowych. Wielkie wrażenie robi bas z pliku MP3 z Rolling in the deep – ani śladu irytującej pudełkowatości. Perfekcyjny timing wszystkich instrumentów to sprawa jeszcze inna, nawet najtrudniejsza kombinacja i rytmika nie robi wrażenia na HM901 – dźwięk po prostu się nie zlewa, za nic, nigdy i za żadną cenę, nawet z plików MP3. Separacja instrumentów i wokali jest w wartościach bezwzględnych absolutnie topowa i porównywalna do systemów stereo za setki tysięcy złotych. Z pamięci tego odtwarzacza wymazano pojęcie kompresji – nie zna, nie wie, nie używa, amen.

Odsłuch Nicka Cave'a pokazuje, że AK120 jednak wyraźnie schłodził zarówno jego wokal jak i towarzyszącą mu rozpłakaną gitarę elektryczną. Wróciło zaangażowanie i uczucie maestra, tembr zamruczał, Cave pochylił się nad mikrofonem z wielkim zaangażowaniem – jego struny głosowe zadrżały w okolicy moich własnych... Wejście smyczków przeniosło w Jubilee Street przeniosło utwór na inny, kosmiczny zupełnie poziom, z małego studia nagraniowego cała ekipa została teleportowana na scenę wielkiej sali koncertowej – rozmachowi nie było końca. Akustyczna gitara Lauryn Hill zyskała więcej ciała (w stosunku do AK120) – HM901 pozwolił jej oddychać, naturalnie oddać rezonans, zadudnić kiedy Lauryn zapomni zgasić struny, pokazać skazę w instrumentalnych umiejętnościach wokalistki. Emocjonalna Lauryn najpierw rozkrzyczała się, potem załkała swój szlagier Mr International.

słuchawki nauszne sklep rms.pl

Odsłuch nauszny (HE-300): HiFiMAN po prostu lubi Led Zeppelin i jest to miłość wrodzona, dotyczy zarówno odtwarzaczy jak i słuchawek. Jednak to z jak wielką przejrzystością HM901 pokazuje koncertowe nagranie nie rabując go z emocji, zaś pieców gitarowych z piekielnego ognia Jima Marshalla pozostaje to wszystko tajemnicą firmową. Ale mogę zdradzić, że przełącznik z boku urządzenia z HD na Vintage sprawdza się w rockowej muzyce znakomicie – zdejmuje nieco ze skuteczności najwyższych tonów, dodaje muzykalności, odejmuje chirurgii. Jeśli chodzi o muzykę elektroniczną to po raz pierwszy bas nie stracił ani grama z tego w dokanałówkach, podczas gdy góra pasma tylko zyskała – jest perfekcyjnie. Podobnie jak w przypadku słuchawek dokanałowych, nauszne HE-300 to zbyt słaby partner dla sprzętu tej klasy – tutaj nie ma sensu szukać sufitu, zawsze może być tylko lepiej.

Podsumowanie: Kieszonkowy gramofon analogowy na karty elektroniczne z plikami cyfrowymi, szokujący wzmacniacz dźwięku zamknięty w małym pudełku, oferuje potęgę audiofilskich systemów stereo za grube setki tysięcy złotych. Przeraża umiejętnością wydobywania dźwięku ze zwykłych plików MP3.

Plusy: potęga świetnie kontrolowanego, nieskończenie bogatego w barwy dźwięku jednocześnie gigant dynamiki i spokoju, zrównoważenia, panuje nad najbardziej skomplikowaną muzyką, potrafi wzbudzać wielkie emocje perfekcyjny timing i znakomita barwa i objętość każdego instrumentu, w tym basowych np. stopy perkusyjnej, czy bębnów kieszonkowy gramofon analogowy klasy hi-end w opcji ze zbalansowaną końcówką mocy nie boi się słabej jakości plików – wyciska z nich absolutnie każdy detal jak na prześwietleniu Rentgenem wygodna obsługa za pomocą pokrętła i fizycznych przycisków unieważnia problem posiadania stacjonarnego wzmacniacza słuchawkowego jako jedyny posiada dwa przetworniki DAC, po jednym na każdy kanał krótki czas ładowania, ładowarka sieciowa w komplecie Minusy: brak pamięci Flash na pokładzie duże wymiary wymaga słuchawek najwyższej klasy wygląda jak wojskowy licznik Geigera

<