W majowym numerze magazynu Audio ukazał się test porównawczy wzmacniaczy zintegrowanych w cenie ok. 7000zł. Jednym z recenzowanych urządzeń był Musical Fidelity M3si, którego odsłuchy odbyły się w salonie RMS.pl w ubiegłym tygodniu. Przedstawiamy dziś fragmenty tekstu rzucające światło na wzmacniacz dla wszystkich zainteresowanych, którzy nie mieli możliwości osobiście przekonać się o jego możliwościach.
Nowa seria Musical Fidelity charakteryzuje się wyjątkowo eleganckim opakowaniem, świadczącym o ekskluzywności produktu. Jeśli ktoś lubi być dopieszczony nie tylko samym produktem, ale i jego opakowaniem i całą otoczką, to poczuje się szczególnie dobrze w towarzystwie nowiutkiego M3si. Wzmacniacz zapakowano w mięciutki, welurowy woreczek, wśród akcesoriów znajdziemy przyzwoicie wydrukowaną instrukcję, ściereczkę do czyszczenia, białe rękawiczki i kopertę z krótkim listem od „mistrza” Michaelsona.
Nowością w M3si jest zintegrowany moduł przetwornika C/A, do którego sygnał może popłynąć przez wejście USB (typowe, kwadratowe gniazdo typu-B), więc zaplanowano podłączenie M3si do najważniejszego dzisiaj źródła plików – komputera. Innych wejść cyfrowych nie ma. Musical Fidelity słynie z produkcji urządzeń ściśle wyspecjalizowanych, w pewien sposób minimalistycznych w zakresie funkcjonalności, skupionych na swoim podstawowym zadaniu. Obecność wejścia USB-B jest świadectwem otwarcia się na powszechne dziś użycie komputerów jako źródeł muzyki. Zostaje to dostrzeżone i pochwalone przez recenzenta: Można to nazwać kompromisem, ale wypada docenić, że wśród trzech wzmacniaczy „brytyjskich” z tego testu tylko Musical Fidelity otwiera się na sygnały cyfrowe w jakikolwiek sposób, i to w sposób w gruncie rzeczy najlepszy.
Układ DAC-a, podobnie jak drabinka rezystorowa Burr Brown PGA23201, która odpowiada za regulację głośności oraz układy Darlingtona Sanken STD04N/P zostały wykorzystane również w znacznie droższej, bogatszej serii M6.
Brzmienie, które dostarcza Musical Fidelity to dźwięk pełny, nasycony, barwny, raczej ciepły, ale i subtelny. (…) W M3Si charakterystyka wydaje się równiejsza, bliski i bardziej błyszczący jest cały środek, mniej wtulony w bas, za to płynniej przechodzący w wysokie tony. Wszystkie te stwierdzenia składają się na brzmienie wyjątkowe, niespotykane we wzmacniaczu nawet z dość wysokiej półki cenowej. Świadczy o tym najlepiej podsumowanie: M3Si zaskakiwał mnie pokazywaniem zniuansowanych szczegółów tam, gdzie już się tego po nim nie spodziewałem, dopóki nie przyzwyczaiłem się i nie zrozumiałem, że potrafi on znacznie więcej, niż na pierwszy rzut ucha może się wydawać. Wyrafinowane, dopieszczone brzmienie. Cena i specyfikacja Musical Fidelity M3si w sklepie RMS.pl
Pełen tekst recenzji z magazynu Audio